0
0.00  0 elementów

Brak produktów w koszyku.

Nasze chrupiące przekąski otrzymały znak jakości produktu „Doceń polskie”, a także tytuł TOP PRODUKTY. Wszystkie polskie smakołyki Puffins zdobyły maksymalną liczbę punktów. Dla nas to wspaniałe potwierdzenie, że nasze produkty są nie tylko smaczne i zdrowe, ale też odznaczają się wysoką jakością i są doceniane przez specjalistów. 

Tylko polska żywność

"Doceń polskie" to program o ogólnopolskim charakterze, który ma na celu promocję wysokiej jakości polskich produktów spożywczych. Przystępują do niego producenci z całego kraju oferujący najróżniejsze produkty spożywcze od nabiału i pieczywa, przez mięso, słodycze, dania gotowe, napoje, mrożonki czy półprodukty – jest tego naprawdę dużo. Warunkiem przystąpienie do programu jest polskie pochodzenie produktów oraz produkcja ulokowana w naszym kraju. To dlatego do konkursu mogliśmy zgłosić tylko puffinsowe owoce i warzywa, które rosną i dojrzewają w Polsce, czyli: porzeczkę, buraka, pomidora, truskawkę, wiśnię i jabłko.

W jury programu zsiadają specjaliści zawodowo związani z żywnością i technologią żywienia, którzy tworzą Lożę Ekspertów. Przewodniczy im mistrz kuchni Marek Drewniak. Honorowy patronat nad oceną żywności sprawuje Minister Rolnictwa i Wsi. Po raz pierwszy certyfikaty rozdano w 2011 roku. Od tamtej pory odbyły się już 33 audyty.

10 na 10!

Warunkiem uzyskania certyfikatu jest zgromadzenie minimum 7,5 pkt na 10 możliwych. Nasze owoce i warzywa otrzymały maksymalną ilość punktów, dzięki czemu otrzymały także tytuł TOP PRODUKTÓW. Każdy produkt został indywidualnie sprawdzony przez każdego członka Loży Ekspertów. Oceniono jest m.in. smak, wygląd oraz stosunek ceny do jakości.

Bardzo cieszymy się z przyznanego certyfikatu i docenienia naszych Puffinsów. Takie wyróżnienia motywują nas do jeszcze cięższej pracy i stałego podnoszenia po(p)rzeczki!

Masz już dość klasycznych kanapek? Zobacz nasze pomysły na pyszne i zdrowe śniadania bez chleba. Doskonałe na weekendowe poranki oraz na co dzień. Zainspiruj się!

Brzoskwiniowy koktajl owsiany z chrupiącą wiśnią

Składniki:

  • 2 łyżki płatków owsianych
  • 1 brzoskwinia
  • 1 banan
  • 1 szklanka (250 ml) soku pomarańczowego albo mleka krowiego lub roślinnego
  • 2 łyżki wiśni suszonych wiśni Puffins

Wykonanie:

Płatki owsiane zalej niewielką ilością wody i odstaw na 15 minut. Możesz też zalać płatki wieczorem i schować do lodówki na noc.

Namoczone płatki zmiksuj z obranym bananem i nieobraną brzoskwinią. Przelej do szklanek, posyp wiśniami Puffins.

Budyń jaglany z chrupiącymi porzeczkami Puffins

Składniki:

  • pół szklanki surowej kaszy jaglanej
  • 1 szklanka (250 ml) dowolnego mleka
  • do posłodzenia: banan, miód lub syrop klonowy
  • garść porzeczek Puffins

Wykonanie

Przed ugotowaniem kaszę dokładnie opłucz pod ciepłą wodą. Wrzuć do garnka zalej połową mleka, dodaj ćwierć szklanki wody i gotuj na najmniejszym ogniu, pod całkowitym przykryciem do czasu, aż kasza wchłonie całą wodę.

Ugotowaną kaszę umieść w misce i wystudź. Dodaj pozostałe mleko, dowolne słodziwo i zmiksuj blenderem na bardzo gładką masę. Przed podaniem posyp budyń porzeczami Puffins.

Mufiny jajeczne z brokułami, serem i suszonymi pomidorami Puffins

Składniki:

  • ok 300 g brokułu
  • 3 jaja
  • pół ząbka czosnku
  • 50 g sera żółtego startego na małych oczkach
  • 2 łyżki posiekanego szczypiorku lub koperku
  • kilka suszonych pomidorów Puffins

Wykonanie:

Brokuł ugotuj na parze, tak aby różyczki były lekko twarde. Ostudź i pokrój na małe kawałki.

Piekarnik rozgrzej do 180 stopni C.

W misce roztrzep jaja, dodaj ulubione przyprawy, czosnek, dodaj pokrojone brokuły, ser i szczypiorek lub koperek. W rękach rozkrusz pomidory puffins, dodaj do masy. Delikatnie wymieszaj.

Foremki na muffinki (najlepiej silikonowe) lekko natłuść oliwą (lub innym olejem), napełnij masą i wstaw do nagrzanego piekarnika. Piecz ok. 20 min.

Z podanych proporcji otrzymasz 6 muffinek.

Owsianka z chrupiącymi truskawkami

Składniki:

  • pół szklanki płatków owsianych
  • miód do smaku (albo inne słodziwo)
  • szklanka wody
  • pół szklanki mleka krowiego lub roślinnego
  • garść truskawek Puffins

Wykonanie

Płatki zalej wodą i odstaw na chwilę, po czym zagotuj. Dodaj miód. W miarę ubywania wody dolewaj stopniowo mleko, aż uzyskasz zadowalającą miękkość i konsystencję. Ugotowaną owsiankę przełóż do miseczek i posyp truskawkami Puffins.

Z podanych proporcji uzyskasz jedną dużą porcję, lub dwie małe.

Jogurtowy koktajl ze szpinakiem i pomidorem

Składniki:

  • 2 szklanki szpinaku
  • dwa obrane i pozbawione gniazd pomidory
  • pół szklanki jogurtu naturalnego
  • ćwierć szklanki przegotowanej wody
  • 4 łyżki pokruszonych w dłoniach suszonych pomidorów Puffins
  • opcjonalnie sól i pieprz

Wykonanie:

Wszystkie składniki poza pomidorami suszonymi umieść w kielichu blendera i zmiksuj na gładki płyn. Napój przelej do szklanek i udekoruj pokuszonymi pomidorami. Podawaj od razu po wykonaniu.

Życzymy smacznego!

Ekologiczny lifestyle jest obecnie tak modny, że na opakowaniach różnych produktów spożywczych pojawiają się oznaczenia BIO i EKO. Co tak naprawdę oznaczają te hasła i jak odróżnić prawdziwie naturalne i ekologiczne produkty od zwykłych chwytów marketingowych? Zapraszamy do tekstu – poniżej znajdziecie wszystkie odpowiedzi.

Towar z ekologicznego rolnictwa

Najkrócej mówiąc BIO i EKO oznaczają to samo – że produkt pochodzi z ekologicznej uprawy lub hodowli. Takie uprawy nie są pryskane chemicznymi środkami ochrony roślin, pestycydami, nie są nawożone nawozami sztucznymi i związkami zawierającymi duże ilości azotu. Nie używa się w nich glutaminianów, emulgatorów, dopuszcza się jednak niewielkie dodatki barwników i konserwantów, są one jednak ściśle określone i szczegółowo kontrolowane.

Zwierzęta z eko hodowli są dobrze traktowane, karmione naturalnymi paszami bez antybiotyków, przez co mają zrównoważony rozwój wzrostu i masy. Dzięki temu bio uprawy i hodowle zachowują naturalne ekosystemy i nie obciążają środowiska, co w konsekwencji prowadzi do rozwoju lokalnego rolnictwa i wsi. Producenci eko artykułów są też zobowiązani do oszczędzania energii i korzystania z materiałów poddawanych recyklingowi, przez co zmniejszają ilość odprowadzanych odpadów.

Jak rozpoznać produkty ekologiczne?

Każdy produkt, który chce być prawdziwie ekologiczny musi zostać szczegółowo zbadany i poddany wielu testom. Jeżeli pozytywnie przejdzie cały proces, otrzymuje Europejski Certyfikat Ekologiczny, którego ikoną jest tzw. eurolistek. To międzynarodowe oznaczenie obowiązujące na terenie całej Unii Europejskiej, dzięki któremu możemy łatwo rozpoznać certyfikowany produkt. Tylko towary z tym znakiem pochodzą z upraw ekologicznych i tylko on jest gwarantem, że właśnie kupiliście ekologiczne jedzenie.

Europejski Certyfikat Ekologiczny, tzw. euroliść

Co oznacza znak BIO?

Obok eurolistka często pojawia się ikonka BIO. Jeżeli występuje ona razem z euroliśćcem – to bardzo dobrze, mamy pewność, że produkt powstał na drodze ekologicznej uprawy lub hodowli. Jeżeli na opakowaniu widnieje jednak tylko ikona BIO oznacza to, że producent najprawdopodobniej łamie prawo, a nazywanie towaru ekologicznym jest chwytem marketingowym. Uważajmy też na zmodyfikowane znaki BIO, np. ze słoneczkiem lub jabłuszkiem zamiast litery „o”. W taki sposób niektóre firmy obchodzą prawo, sugerując swoim klientom, że oferowany produkt jest ekologiczny, gdy tak naprawdę bio jest tylko z nazwy.

Dlaczego BIO jest drogie?

Produkty BIO są droższe niż jedzenie ze zwykłych upraw ponieważ ich wytworzenie jest dłuższe, wymaga większych nakładów finansowych, a plony są na ogół mniejsze. Odstawienie tanich, sztucznych wspomagaczy sprawia, że ziemię trzeba nawozić naturalnym obornikiem, wyciągami z ziół lub mielonymi skałami, a uprawy ręcznie plewić. To wszystko jest droższe i wymaga zatrudnienia dodatkowych pracowników, którym też należy zapłacić. Ponadto dochodzą koszty za certyfikaty i szczegółowe kontrole. Z tego względu rolnicy muszą podwyższyć koszty swoich produktów, aby ich wytwarzanie było dla nich opłacalne.

Eko jest zdrowe!

Ekologiczna uprawa i hodowla to proces szczegółowo kontrolowany, a każdy wytwórca musi dostosować się do restrykcyjnych norm. Jednak dzięki temu mamy pewność, że produkt, który trafia na nasz stół faktycznie odżywi nasz organizm, a nie tylko zaspokoi głód.

Dlaczego postanowiliście produkować żywność ekologiczną? To świetnie rozwijająca się branża, ale ma swoje ciężkie momenty. Skąd ta decyzja?

Moje postrzeganie żywności całkowicie zmienił wyjazd do USA. W 2007 roku byłem przez prawie pół roku na wymianie studenckiej w czasie której pracowałem w supermarkecie. Jako typowy student starałem się oszczędzać na jedzeniu, aby więcej zostało na imprezy i ubrania. Wybierałem najtańsze dostępne produkty. Jednocześnie pierwszy raz trafiłem na różne kategorie produktów, np. ziemniaki mogłem kupić za 1$, 3$ lub 5$ za kilogram. W tym czasie w Polsce na targowisku, były po prostu ziemniaki - jeden rodzaj, wszystkie w podobnej cenie.  W piekarni też była tylko bułka i chleb, nie było “lepszej” i “gorszej” żywności w większości przypadków, może poza mocnymi alkoholami 🙂 Tam też pierwszy raz w życiu trafiłem na produkt oznaczony “organic”. Kompletnie nie wiedziałem co to jest, poza tym że są zbyt drogie na moją kieszeń. Pewnego dnia, wykładając towar na półki, trafiłem na przeterminowaną partię produktów organicznych do wyrzucenia. Spróbowałem i okazało się, że smakują zupełnie inaczej, niż ta najtańsza żywność która kupuję. Tak został obalony w mojej głowie popularny mit, że żywność ekologiczna to tylko marketing. Dodatkowo po pół roku jedzenia tej najtańszej żywności, wróciłem do Polski 15 kg cięższy. To dało mi do myślenia.Dzięki tym doświadczeniom wpadłem na pomysł, żeby zacząć sprzedawać żywność ekologiczną. W liceum i w czasie studiów dorabiałem sobie sprzedając np. książki na allegro, dlatego też wybrałem ten kanał dystrybucji na początek mojej drogi w branży spożywczej.

Kto odpowiada za Wasz branding? Wyróżniacie się opakowaniami na rynku, także może zdradzisz kto je wymyśla i projektuje? Zatrudniacie do tego agencję czy sami je wymyślacie?

Nasz branding to długa i burzliwa historia. Zmienialiśmy design już chyba z 4 razy. Pierwsze 3 były zrobione przeze mnie, przy małym wsparciu znajomego grafika. Potem po raz pierwszy wpadłem na to, że można to zrobić lepiej i że branding to nie tylko etykieta, ale należy na to spojrzeć szerzej. Rozmawiałem z paroma agencjami w tym jedną z najbardziej znanych w Polsce, jeżeli chodzi o opakowania. Bardzo im się spodobało to co robimy, jednak finalnie wybraliśmy mniejszą agencję. Po krótkim czasie okazało się jednak, że nie tak łatwo sprostać naszym wymaganiom. Zrobienie uniwersalnego opakowanie z możliwością personalizowania go jakimś małym elementem, ale na tyle widocznym,aby np rozróżniać kategorie nie leży w zasięgu każdej agencji. Ciągnęło się w to nieskończoność, nie na moje nerwy. W czasie tej rozterki, zauważyliśmy gdzieś na Facebooku, że znajomy architekt zrobił śliczne opakowania dla pewnej marki naturalnych kosmetyków. Już na pierwszym naszym spotkaniu powstało parę fajnych projektów, które przywróciły moją wiarę w to, że się uda. Okazało się, że bardzo fajnie się rozumiemy i tak powstał nowy ekogram. Dosłownie w parę dni Artur spisał się na medal, dzięki! Mimo upływu paru lat, jeszcze nie skończyliśmy wdrażać całej identyfikacji, ale może już niedługo.

Czy oprócz bestsellerów mieliście jakiś produkt, który kompletnie się Wam nie udał i nie sprzedał? Takie przypadki są zawsze najciekawsze!

Kurczę, myślę już dłuższą chwilę i nie przypominam sobie takiej totalnej porażki. Na pewno było kilka produktów, które zdecydowaliśmy się wycofać. Sprzedaż była na tyle niska, że nie opłacało się ich utrzymywać. Jednak na szczęście, przynajmniej na razie nie było produktu, w który mega wierzyłem, byłem przekonany, że będzie hit, a tu premiera i cisza, nikt nie kupuje.

Jakie macie plany na przyszłość? Jakie produkty chcecie rozwijać pod marką ekogram?

Zakochałem się bez pamięci w przetwórstwie. Mam takie marzenie od jakiś 10 lat, gdy wyprowadziłam się od rodziców z domu i zacząłem więcej sam gotować. Chciałbym stworzyć gotowe danie fix, ale z dobrym składem i smakiem. Nikomu chyba się jeszcze to nie udało, chcę być pierwszy 🙂

Jesteś mistrzem social mediów – powiedz, co Ci daje takiego powera przed kamerą? Jesteś samoukiem czy chodzisz na jakieś szkolenia? A może po prostu doskonale wyczuwasz Waszego klienta?

To miłe, ale chyba trochę przesadzasz 🙂 Jeszcze nie tak dawno, nie miałem nawet prywatnego facebooka. Branża tak jak wspomniałaś na początku, bywa czasem ciężka. Szukałem rozwiązania na te gorsze czasy, a brak budżetu reklamowego mi nie ułatwiał. Gdzieś przez przypadek przeczytałem, że facebook daje większe zasięgi postom, jak są w formie wideo, a nie zdjęcia czy tekstu. Nie byłem zachwycony tą informacją, bo jak chyba każdy nienawidziłem słyszeć swojego głosu na nagraniach. Dodatkowo mam wadę wymowy i mówię za szybko. Nie miałem też żadnego doświadczenia w kręceniu ani montowaniu. Z braku lepszego pomysłu, postanowiłem spróbować. Po paru pierwszych publikacjach, okazało się, że ta forma jednak podoba się naszym Klientom. To była dla mnie największa motywacja, aby dalej nagrywać.

Była to też fajna lekcja dla mnie. Przestałem się przejmować opinią innych. Na początku jak nagrywałem 5 minutowy filmik i przejęzyczyłem się w ostatnim zdaniu, to musiałem go nagrać jeszcze raz. Potem zauważyłem, że te kolejne nagrania wcale nie są lepsze. Może nie ma tam przejęzyczenia, ale nie ma też już takiej energii i naturalności jak się nagrywa za pierwszym razem. Teraz już się nie przejmuje, co by się nie działo nagrywam dalej i publikuje. Hejter i tak skrytykuje, nawet jak filmik jest idealny.

Jeśli chcecie dowiedzieć się więcej o produktach ekogram to zapraszam na naszą stronę internetową www.ekogram.pl!

[vc_row][vc_column width="1/2"][vc_column_text]

Fakty i mity o żywności ekologicznej

[/vc_column_text][vc_column_text]

Żywność ekologiczna to wciąż temat, który budzi kontrowersje. Jedni są za, inni przeciw, ale tak naprawdę brakuje poważnej dyskusji na temat rolnictwa ekologicznego oraz jego wielkich zalet, ale także i wad. Na zaproszenie znanych z YouTube Mam Lam nasza wiceprezes Katarzyna Barczyk bycia pogromcą mitów i opowiedziałam o tym, jak wygląda proces certyfikacji, łańcuch dostaw oraz przede wszystkim na czym polega produkcja ekologiczna. Mamy nadzieję, że ten film rozwieje Wasze wątpliwości!

[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/2"][vc_video link="https://www.youtube.com/watch?v=rDRYa5n_LvI" title="O zdrowej żywności gościnnie u Mam Lam!"][/vc_column][/vc_row]

Niezależnie jednak od aury, warto dzień zacząć pysznie i zdrowo! Dzisiaj proponuję Wam przysmak rodem z Indii. Chłodne lassi z owocami mango Puffins sprawi, że na wakacyjne wojaże wyruszycie pełni energii!

Ilość: 2 szklanki

Czas przygotowania: 15 minut

1 opakowanie mango Puffins
1 szklanka jogurtu greckiego
1/2 szklanki chłodnej wody
1 łyżka syropu klonowego lub miodu
szczypta zmielonego kardamonu (opcjonalnie, ale warto go dodać)

Przepis jest krótki. Umieść wszystkie składniki w mikserze i dokładnie zmiksuj całość.

Lassi najlepiej smakuje oczywiście schłodzone!

Smacznego!

„Dlaczego?”, zapytacie zapewne. Czy nie lepiej wyjechać spontanicznie, nie martwiąc się o jutro? Owszem, można tak uczynić, ale wtedy szykujcie się na stres większy może nawet niż na co dzień w pracy. Podczas urlopu sprawdza się bowiem stara dewiza: „przezorny zawsze ubezpieczony”.

Zacznijmy od dokumentów – o ile w Europie dowód osobisty wystarczy, na dalsze podróże nieodzowny jest paszport, i to aktualny! Warto się też zaopatrzyć w ksero tych dokumentów – kto wie, czy nie padniemy ofiarą kradzieży, albo po prostu je zawieruszymy. Lepiej dmuchać na zimne.

Jeśli chodzi o ubrania, wiele zależy od tego, w jaki region świata się wybieramy. Czy jednak będzie to miejsce upalne czy raczej zimne, warto pamiętać o kilku sprawach. W naszym bagażu powinny dominować rzeczy nie wymagające prasowania. Zabierzcie ze sobą wygodne obuwie. Również nakrycie głowy nie zaszkodzi, jeśli zamierzamy spędzić dużo czasu w promienicach słońca.

Na wakacje powinniśmy jechać z dobrze zaopatrzoną kosmetyczką. Najpotrzebniejsze rzeczy to żel pod prysznic, szampon do włosów, dezodorant, pasta do zębów oraz balsam do opalania. Oprócz kosmetyczki w bagażu MUSI się znaleźć także apteczka. Nigdy nie wiadomo przecież, co może się wydarzyć po drodze. Nawet małe zadrapanie musimy traktować z odpowiednią dozą uwagi. Podczas urlopu zdarzają się przeziębienia i biegunki – pamiętajmy o lekach na nie! Do tradycyjnej zawartości apteczki dodajmy jeszcze balsam na oparzenia słoneczne – nigdy nie wiadomo, czy komuś z rodziny nie zaśnie się prażącym słońcu…[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/2"][vc_column_text]Tradycyjnie ważną częścią wakacyjnego bagażu jest aparat fotograficzny. Bo przecież zdjęcia, które przywieziemy z wakacji będą później atrakcją naszych towarzyskich spotkań! Dzisiaj aparat w zasadzie połączył się z telefonem. Może to i dobrze? Co prawda odradzam częste dzwonienie podczas urlopu – to czas na odpoczynek przecież – Warto jednak odezwać się do rodziny i przyjaciół czasami.

Choćby po to, żeby im powiedzieć, że dojechaliśmy bezpiecznie.
Wreszcie pamiętajmy o najważniejszym składniku wakacyjnego bagażu. Z uśmiechem na ustach i dobrym humorem nawet najmniej udany urlop może się zamienić w przygodę naszego życia![/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]

Nie wiem jak Wy, ale ja jestem czasami zmęczony monotonią imprez, na które jestem zapraszany. Wszędzie to samo – siedzimy tylko, rozmawiamy na stare tematy, a już w ogóle jeśli gość nie pije alkoholu traktowany jest czasami niczym przybysz z kosmosu.

Dlatego powiedziałem sobie: dosyć tego, następną imprezę organizuję sam! Obejdzie się bez chipsów, popcornu i innych niezdrowych dań. Uniknę też kaca-mordercy następnego dnia. Wszyscy będą się bawić doskonale, a moją imprezę zapamiętają nawet kolejne pokolenia! I choć zorganizowanie jej było wyzwaniem nie lada, energicznie zabrałem się do pracy.

Postanowiłem najpierw zadbać o rozkosze podniebienia dla moich gości. Zamiast napitych tłuszczem chipsów postawiłem na owocowe koreczki oraz mini-szaszłyki z warzywami. Do misek wsypałem owoce Puffins. Pomyślałem też o bezglutenowych bagietkach. Pokroiłem je na małe kawałki, posmarowałem serem i przyozdobiłem kawałkami łososia. Do tego jeszcze oliwki i przyprawy. Żebyście widzieli jak szybko takie kanapeczki znikały ze stołu podczas imprezy! Na to wszystko przyszykowałem jeszcze sałatki warzywne, wszystkie dzbanki napełniłem zaś owocowymi nektarami.

Dopiero wtedy mogłem przejść do obmyślania atrakcji wieczoru.

Zadanie początkowo wydawało się trudne. Zwykle właśnie w tym celu nalewa się alkohol do kieliszków zaproszonym. Żeby nie myśleć o atrakcjach, bo podchmieleni goście sami prędzej czy później coś wymyślą. Kiedy jednak zapisałem sobie na kartce wszystkie możliwe zabawy, którymi mogę uatrakcyjnić moja imprezę, aż oniemiałem. Było ich tak wiele![/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/2"][vc_column_text]Można przecież zabawić się ze znajomymi w kalambury albo państwa-miasta. Można wypróbować gusta muzyczne naszych gości w karaoke, bądź konkursach w rodzaju „Jaka to melodia”. Przetestujmy swój spryt i refleks zaproszonych w wielu zespołowych grach planszowych, których na rynku jest ostatnio prawdziwe zatrzęsienie. Żadna z nich jednak nie spełni swojego zadania, jeśli my, organizatorzy, nie będziemy w dobrym humorze. Dzieląc się z innymi pozytywną energią, robimy im przecież fantastyczny prezent.

Skąd to wiem? Bo impreza, o której piszę miała już miejsce. Wszyscy zaproszeni bawili się na niej wspaniale. Na drugi dzień, zamiast męczącego kaca, obudziło nas słońce za oknami oraz miłe wspomnienia z poprzedniego wieczoru.

Wierzcie mi, trudno się potem oderwać od ziemi! Dzisiaj proponuję Wam bezę z bananami i solonym karmelem.

Smakołyki w sam raz, jeśli spodziewacie się gości, bądź po prostu sami chcecie sobie osłodzić dzień.

Ilość: 6 sztuk
Czas przygotowania: 70 minut

Bezy:

6 dużych białek (1 białko około 40 g)
300 g drobnego cukru do wypieków
1 łyżka cynamonu
pół szklanki  posiekanych orzechów (dowolnych, ulubionych)
tabliczka gorzkiej czekolady
opakowanie bananów Puffins

Sos karmelowy:
220 g cukru (1 szklanka)
1/4 szklanki wody
50 g masła
180 ml śmietany kremówki 30 lub 36%
duża szczypta soli morskiej

Czas, start! W misie miksera umieść białka. Ubij je na sztywno, pod koniec ubijania dodaj cukier, łyżka po łyżce (bardzo ważne – rób to stopniowo) i cały czas ubijaj. Następnie blachę wyściel papierem do pieczenia. Nakładaj na blachę kleksy masy takiej wielkości, jakiej chcesz uzyskać bezy. Bezy posyp bananami i orzechami. Piecz w piekarniku przez 60 minut w 140ºC z termoobiegiem.[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/2"][vc_column_text]Póki bezy się pieką, Ty możesz przejść do sosu karmelowego.
W małym garnuszku z grubszym dnem umieść cukier i wodę. Wymieszaj je. Ustaw moc palnika na najwyższą (kuchenka elektryczna) lub prawie najwyższą (kuchenka gazowa). Garnuszek umieść na palniku. W garnuszku umieść termometr cukierniczy i gotuj (nie mieszając ani razu, nawet nie dotykając karmelu!) do momentu uzyskania na nim temperatury 170ºC (około 12 – 15 minut). Kolor karmelu powinien być bursztynowo-złoty. Uważaj jednak! Przekroczenie temperatury o nawet 5ºC może spowodować spalenie się karmelu, który uzyska przez to gorzki smak.

Teraz zdejmij garnuszek z palnika. Dodaj masło i śmietanę kremówkę, wymieszaj do rozpuszczenia (uwaga – reakcja będzie bardzo gwałtowna). Pogotuj całość na małej mocy palnika przez około 1 minutę, mieszając. Zdejmij z palnika. Dodaj sól morską, a potem wymieszaj otrzymany sos drewnianą łyżką i odstaw do wystudzenia.

Teraz rozpuść czekoladę w mikrofalówce lub w kąpieli wodnej.

Wyciągnij gotowe bezy z piekarnika, polej je roztopioną czekoladą i solonym karmelem.

Smacznego!

Przyznam szczerze, że sam ostatnio odkrywam uroki skateboardingu. Bardzo chciałbym się z wami podzielić garścią informacji na temat mojego nowego hobby.

Deskorolka jaka jest, każdy widzi. Ot wygięta drewniana sklejka pokryta papierem ściernym, posiadająca do tego cztery kółka z łożyskami mocowanymi do dwóch osi. Jej budowa jest oczywiście bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka, mnie jednak bardziej zainteresowała historia deskorolki. Ponoć ponad sześćdziesiąt lat temu zaprojektowali ją fani windsurfingu, którym nie wystarczało już szusowanie pośród fal! Postanowili przenieść swoje hobby również na suchy ląd i od razu okazało się, że taki sport to zupełnie inna para kaloszy…

Ewolucje, jakie można wykonać przy pomocy deskorolek doprawdy zapierają dech w piersiach. Airstick, liptricks, pogo – to tylko kilka obco brzmiących nazw. Nic Wam nie powiedzą, aż dopóki nie zobaczycie, co robi doświadczony skater na rampie. Skoki, obroty, półobroty, salta – wielokrotne drwiny z grawitacji uchodzą użytkownikom deskorolek na sucho. Oczywiście muszą być odpowiednio zabezpieczeni. Nawet najmłodsi adepci skateboardingu powinni nosić kaski i ochraniacze, nie mówiąc o odpowiednim obuwiu.[/vc_column_text][/vc_column][vc_column width="1/2"][vc_column_text]Skateboarding to nie tylko deskorolka. Skaterzy mają swoją własną subkulturę oraz sposób ubierania. Słownik nazw powietrznych ewolucji na deskorolce jest długi. Raczej nie da się go przyswoić w jeden wieczór. Mimo to gorąco namawiam do zabrania się za ów sport. Jeśli uwielbiasz aktywność fizyczną, a Twoje stopy wręcz pragną oderwać się od ziemi, spróbuj skateboardingu. Gwarantuję, że to rozrywka z jaką dotychczas nie miałeś do czynienia!

@puffins

Ten komunikat o błędzie jest widoczny tylko dla administratorów WordPressa

Błąd: nie znaleziono kanału o identyfikatorze 2.

Przejdź na stronę ustawień kanału Instagramu, aby utworzyć kanał.

cart linkedin facebook pinterest youtube rss twitter instagram facebook-blank rss-blank linkedin-blank pinterest youtube twitter instagram