Beza Pavlowa – wspaniały, przepyszny i wbrew pozorom łatwy do przygotowania deser. Do stworzenia idealnej bezy potrzeba jednak trochę cierpliwości i dobrego miksera. Poznaj nasz przepis!
Zaletą bezy jest to, że można ją przygotować etapami. Samą bezę można upiec nawet kilka dni przed podaniem. Krem najlepiej przygotować tuż przed serwowaniem i na świeżo uzupełnić nim bezę. Na koniec dodać owoce i inne dekoracje.
Gorąco Wam polecamy ten deser zarówno na duże jak i mniejsze okazje, bo beza Pavlowa jest nie tylko przepyszna, ale też bardzo efektownie wygląda.
W naszym przepisie na bezę Pavlova prezentujemy Wam szczegółową instrukcję jak krok po kroku przygotować ten deser. Niektórych może przerazić ilość cukru dodanego do bezy. Nie należy jednak go zmniejszać, bo beza może się nie udać.
Przepis na bezę:
4 białka z dużych jajek
250 g drobnego cukru do wypieków lub cukru pudru
2 łyżeczki mąki ziemniaczanej
1 łyżka soku z cytryny
Piekarnik rozgrzać do 180 stopni.
Do misy miksera wlać białka i zacząć ubijanie, aż piana będzie sztywna. Dodać sok z cytryny nie przerywając ubijania. Cukier wymieszać z mąką ziemniaczaną. Następnie stopniowo, po jednej łyżce dodawać cukier z mąką, nie przerywając ubijania. Nie spieszyć się. Gdy cały cukier już zostanie dodany piana powinna być sztywna, gęsta i błyszcząca. Miksować jeszcze przez 1-2 minuty.
Blachę z piekarnika wyłożyć papierem do pieczenia. Ołówkiem narysować okrąg o średnicy ok. 20 cm. Wyłożyć masę na bezę i uformować ją łyżką lub szpatułką unosząc boki w górę.
Wstawić blachę z bezą do piekarnika i od razu zmniejszyć temperaturę do 150 stopni i piec 90 minut. Po tym czasie piekarnik wyłączyć i zostawić bezę do całkowitego wystygnięcia.
Przepis na krem mascarpone:
250 g serka mascarpone zimnego
200 ml śmietany słodkiej 36% bardzo zimnej
1 łyżka cukru waniliowego
3 łyżki cukru pudru
3-4 łyżki proszku z mango
W misie miksera umieścić wszystkie składniki poza 1 łyżką proszku z mango. Ubijać na niskich obrotach do czasu aż składniki się połączą a masa będzie sztywna i kremowa.
Krem wyłożyć na wystudzoną bezę. Wierzch można udekorować ulubionymi owocami, np. truskawkami pokrojonymi w kawałki lub porzeczkami w gałązkach. Można dodać kilka listków mięty.
Łyżkę proszku z mango umieścić na siteczku i posypać nią krem ułożony na bezie. Najlepiej podawać od razu, a jeśli beza musi poczekać lepiej schłodzić ją w lodówce.
Któż z nas nie kocha naleśników? Idealnie nadają się do zjadania na wszystkie posiłki – spokojne weekendowe śniadania, szybkie obiady i rodzinne kolacje. Można je przyrządzić na wszystkie sposoby – na słodko, na wytrawnie, zapieczone pod serową kołderką lub w formie krokietów. My dzisiaj polecamy Wam naleśniki z musem mango z naszego proszku z mango. Spróbujcie, a nie pożałujecie!
Oto przepis na idealne, cieniutkie naleśniki. Są bardzo elastyczne, więc możesz je po brzegi wypełnić ulubionym nadzieniem i zrolować lub poskładać w trójkąty.
U nas naleśniki występują w połączeniu z musem z mango i banana, ale możesz je wysmarować dowolnym nadzieniem – dżemem, kremem czekoladowym czy masą serową. Ten przepis na naleśniki możesz też wykorzystać do przygotowania naleśników na wytrawnie, np. z farszem mięsnym lub pieczarkowym.
Do przygotowania naleśników z musem mango, poza składnikami spożywczymi potrzebujesz blendera (najlepiej ręcznego) oraz dobrej patelni do naleśników. Z całego serca polecamy patelnię do naleśników z Ikei – nic się nie przypala, nie przywiera, a po dwóch latach bardzo częstego użytkowania nadal wygląda jak nowa.
Przepis na naleśniki:
1 jajko
3/4 szklanki mąki
Szklanka płynu – mleka, napoju roślinnego lub pół na pół mleka/napoju roślinnego z wodą
2-3 łyżki oleju
Opcjonalnie, można dodać łyżeczkę cukru pudru lub drobnego cukru, jeśli ktoś lubi słodkie naleśniki. W naszej opinii jest to jednak niepotrzebne, w zupełności wystarczy słodycz mango i bananów.
Jajko rozbełtać trzepaczką ręczną z mlekiem i opcjonalnym cukrem. Tylko do połączenia składników, absolutnie nie można ubijać, bo naleśniki wyjdą zbyt puchate. Dodać przesianą mąkę, wymieszać na gładką ciecz. Dodać olej, wymieszać. Ciasto na naleśniki ma mieć konsystencję średnio gęstej śmietany.
Ciasto na naleśniki najlepiej jest odstawić na jakieś 15 minut, aby odpoczęło.
Rozgrzać patelnię do naleśników. Na patelnię wlewać niepełną chochelkę ciasta na naleśniki. Delikatnie rozprowadzić. Usmażyć z obu stron, zdjąć na talerz.
Mus z mango i banana:
100 g proszku z mango
500 ml płynu – wody, mleka lub napoju roślinnego
1-2 świeże banany
W wysokim naczyniu umieść płyn i dosyp proszek z mango. Koniecznie w tej kolejności, inaczej proszek osiądzie na dnie naczynia i trudno będzie go wydobyć. Proszek z mango zblenduj z płynem na gładki mus.
Mus można zrobić też bez bananów. Wówczas będzie mniej słodki.
Lekko przestudzone naleśniki posmaruj przygotowanym musem. Zawiń w rulony lub poskładaj w trójkąty. Możesz polać je syropem klonowym, z agawy lub miodem i podawać ze świeżymi owocami.
Smacznego!
Smażone jedzenie do najzdrowszych nie należy. Jest jednak smaczne, szybkie w przygotowaniu i głęboko ugruntowane w polskiej tradycji, dlatego tak często po nie sięgamy. Jednak smażone smażonemu nierówne, bo niektóre oleje lepiej nadają się smażenia niż inne. Na czym smażyć i jak smażyć, aby potrawy były możliwie najzdrowsze? Podpowiadamy, jak wybrać najlepszy olej do smażenia.
Do smażenia najlepiej używać tłuszczy o wysokim punkcie dymienia. Tego typu tłuszcze nie rozkładają się łatwo pod wpływem temperatury i nie tworzą tym samym toksycznych związków.
Do smażenia najlepiej nadają się oleje:
Nie sam wybór oleju jest ważny, bo liczy się też technika smażenia. Jak smażyć, aby potrawy były zdrowe, pyszne i jak najbardziej pozbawione tłuszczów?
Cukier, który prawie w ogóle nie zawiera kalorii? Czy to możliwe? TAK! Taki słodzik to erytrytol, czyli naturalny sacharyd, wprost idealny dla wszystkich, którzy lubią słodkości, a z jakiegoś powodu nie mogą ich jeść.
Sacharoza jest po prostu niezdrowa i jej spożycie, zwłaszcza to nadmierne, przyczynia się do rozwoju wielu chorób, m.in. schorzeń serca, stanów zapalnych, miażdżycy tętnic, wysokiego poziomu trójglicerydów, cukru we krwi, wysokiego ciśnienia krwi i próchnicy. Cukier jedzony w dużych ilościach wpływa też na obniżenie samopoczucia, powoduje senność oraz sprawia, że tyjemy. I to właśnie z tego powodu osoby dbające o zdrowie coraz częściej ograniczają spożycie zwykłego cukru. Całkowita eliminacja cukru może być bardzo trudna, chociażby z tego powodu, że znajduje się on wielu produktach, w których nie podejrzewalibyśmy jego obecności np. keczupie czy gotowych sosach do makaronu.
I od razu wyjaśniamy wszystkim, którzy krzykną, że jak to, przecież nasz mózg potrzebuje cukru do pracy, nauki i myślenia. Owszem, ale mózg równie dobrze zadowoli się cukrem znajdującym się jabłku czy marchewce, co w tabliczce mlecznej czekolady.
Nieważne, czy nie jesz cukru, bo nie możesz, czy dlatego, że dbasz o zdrowie lub szczupłą sylwetkę. Ważne jest to, że możesz bez problemu pozwolić sobie na kawałek ciasta, słodką kawę czy herbatę. Bo jest cukier, którego używanie nie powoduje praktycznie żadnych negatywnych skutków dla naszego organizmu. A tym cukrem jest erytrytol nazywany też erytolem. To naturalnie występujący w przyrodzie sacharyd, który można znaleźć w warzywach, owocach, grzybach, owocach morza, pyłku kwiatów, wodorostach i w winie. Na szeroką skalę produkuje się go w procesie fermentacji glukozy lub hydrolizatów skrobiowych przy zastosowaniu różnych gatunków drożdży. Erytrytol można też wyprodukować z gliceryny odpadowej syntetyzowanej przez mikroorganizmy z gatunku Yarrowia lipolitica.
W sklepach erytrol można kupić najczęściej w kilogramowych lub półkilogramowych opakowaniach. Wewnątrz paczuszki znajdziemy drobinki wyglądające jak klasyczny biały cukier.
Erytrytol jest mniej słodki niż klasyczny cukier. Jego słodycz szacuje się na równą 60-70% sacharozy. To oznacza, że aby uzyskać pożądaną słodkość należy dodać go nieco więcej.
Bardzo mało. W 1 g erytrytolu znajduje się 0,2 kcal. Dla porównania w 1 g białego cukru są 4 kcal. Co więcej, kalorie dostarczane do organizmu przez erytrytol są zerowe, ponieważ nasz organizm nie potrafi go strawić. Erytrol nie metabolizuje się i w całości jest wydalany wraz z moczem. To sprawia, że największe marzenie części z nas (jeść słodycze i nie przytyć) może się spełnić właśnie dzięki temu cudownemu słodzikowi.
Wiemy już, że erytrytol nas nie utuczy, bo ogranizm ludzki go nie przetrawi. Ale ten zdrowy cukier ma też inne zalety:
Tak. Erytrol, podobnie jak stewia czy ksylitol, uznawany jest za całkowicie bezpieczny dla organizmu człowieka. Można go stosować bez względu na stan zdrowia czy przyjmowane leki. Jest bardzo polecany cukrzykom, ponieważ nie zmienia poziomu glukozy we krwi.
Erytrol ma tylko jedną wadę, a jest nią cena. Za kilogram tego dobrego słodziwa zapłacimy nie mniej niż 20 zł.
Wczesna wiosna to czas, gdy w sklepach zaczynają pojawiać się młode warzywa, czyli tzw. nowalijki. Wyglądają pięknie. Sałata, szczypiorek i szpinak kuszą intensywną zielenią, rzodkiewka zachwyca okrągłą formą i piękną różową barwą, a młode, pomarańczowe marchewki aż same garną się do schrupania. Trudno odmówić sobie kupna tych pyszności, zwłaszcza po zimowych miesiącach. Pytanie tylko, czy te wczesne warzywa i liście są równie zdrowe, co piękne?
Nowalijki to wczesne warzywa, które już w marcu pojawiają się w sklepach i na bazarach. Najpopularniejsze z nich to szczypiorek, rzodkiewka, ogórki, marchewka, kapusta, pietruszka w naci, pomidory, rzeżucha i szpinak. Chętnie sięgamy po nie wczesną wiosną i serwujemy w postaci kanapek, sałatek lub dodatku do obiadu. Wyglądają jak prawdziwa bomba witamin, jednak bywają też szkodliwe. Dlaczego? Sprawdźcie poniżej!
Marzec, kwiecień i pierwsza połowa maja to czas, gdy uprawa w gruncie nie jest jeszcze możliwa, ze względu na zimne noce i występujące przymrozki. Wszystkie młode warzywa, które trafiają na nasz stół w tym czasie pochodzą z chowu szklarniowego, który sam w sobie nie jest niczym złym. Rośliny mają w szklarni zapewnioną odpowiednią temperaturę oraz ochronę przed wiatrem, mrozem i innymi czynnikami atmosferycznymi.
Problem w tym, że mają też ograniczony dostęp do światła słonecznego, a to ono zapewnia optymalny wzrost i dobry smak warzyw. Ponadto najczęściej rośliny w szklarniach są uprawiane przy użyciu nawozów zawierających azot, które sztucznie przyśpieszają ich wzrost. Problem w tym, że azot jest metabolizowany przez rośliny w zależności od ilości światła słonecznego. Jeśli światła jest za mało, nadmiar azotu odkłada się w roślinie w postaci azotanów, które z kolei łatwo redukują się do azotyn, a te organizm człowieka może metabolizować do związków o udokumentowanym działaniu rakotwórczym. Ponadto szybki wzrost nowalijek często jest wspomagany dużymi ilościami pestycydów.
Prawda jest taka, że wielbicielom warzywnych smaków trudno jest sobie omówić świeżych nowalijek. Dlatego po prostu nie należy jeść ich w nadmiarze. A na pewno przed jedzeniem porządnie umyć warzywa. Liście sałaty lub kapusty, możesz moczyć w wodzie nawet przez pół godziny. W ten sposób ograniczysz między innymi ilość azotynów w swoim posiłku.
Ważne jest też przechowywanie. Pamiętaj, aby w domu wypakować owoce i warzywa z foli czy opakowań plastikowych. Nie trzymaj ich też w szczelnie zamkniętych, wielorazowych pudełkach plastikowych. Dlaczego? Bo brak dostępu do tlenu sprzyja reakcjom przemiany azotanów w azotyny.
Kupując nowalijki zwróć też uwagę na kraj pochodzenia. Rośliny z odległych państw są zrywane niedojrzałe, a następnie (już w kraju dostawy) pryskane gazami stymulującymi szybki wzrost. Dlatego lepiej skorzystać z warzyw od lokalnych lub chociażby krajowych dostawców. Nie zaszkodzi pytać o metody produkcji. A zupełnie najlepiej kupować w uprawach i sklepach ekologicznych, w których sprzedawane są warzywa uprawiane wyłącznie z wykorzystaniem naturalnych nawozów.
A jeśli masz na to miejsce, czas i energię najlepiej zasadź nowalijki we własnej przydomowej szklarni, nawet tej w wersji mini. Wtedy z całą pewnością będziesz wiedziała/wiedział co jesz.
Z badań opinii publicznej wynika, że już co piąty konsument szuka na produktach informacji o certyfikacji żywności. To pokazuje, że coraz większe znaczenie przykładamy do tego co jemy i w jaki sposób powstaje nasze jedzenie. Sprawdź, co oznaczają certyfikaty na naszych produktach i co dają nam międzynarodowe standardy bezpieczeństwa żywności.
To chyba najlepiej rozpoznawany ekologiczny znaczek w Polsce. Logo powstało w 2010 roku i od tego czasu jest najważniejszym eko oznaczeniem w Unii Europejskiej. Białe gwiazdki układające się w kształt liścia na zielonym tle to znak, że dany produkt powstał zgodnie z obowiązującymi w Europie regułami rolnictwa ekologicznego. Kupując żywność z takim logo mamy pewność, że zjemy produkt, który w całym procesie powstawania oparty jest na naturalnych sposobach wytwarzania. W takich produkcjach nie stosuje się chemicznych środków ochrony, pestycydów, sztucznych nawozów, środków z GMO oraz związków zawierających duże ilości azotu. W żywności ekologicznej nie używa się też glutaminianów i emulgatorów. To sprawia, że ekologiczne warzywa i owoce mają więcej błonnika, witamin i minerałów. Zawierają też więcej przeciwutleniaczy. Zjadając produkty ekologiczne mamy pewność, że nie dostarczamy do organizmu szkodliwych substancji.
Euroliściem są oznaczane zarówno wyroby zwierzęce, jak i roślinne. Zwierzęta z eko hodowli są dobrze traktowane, karmione naturalnymi paszami bez antybiotyków, a to sprawia, że mają zrównoważony rozwój wzrostu i masy, czyli po prostu rosną w zgodzie z naturą.
Ogromną zaletą bio upraw i bio hodowli jest to, że zachowują naturalne ekosystemy i nie obciążają środowiska, co w konsekwencji prowadzi do rozwoju lokalnego rolnictwa i wsi. Producenci ekologicznych artykułów są też zobowiązani do oszczędzania energii, korzystania (w miarę możliwości) z energii odnawialnej i materiałów poddawanych recyklingowi, przez co zmniejszają ilość odprowadzanych odpadów.
To znak, którym oznaczane są produkty odpowiednie dla wegan. Certyfikat przyznaje Towarzystwo Wegańskie, które działa od 1944 roku. Etykieta jest zarejestrowana w Europie, USA, Kanadzie, Australii i w Indiach. Certyfikat jest przyznawany na 12 lub 24 miesiące, w zależności od wariantu.
Symbolem mogą zostać opatrzone produkty spożywcze, kosmetyki, środki czystości na także usługi. Kupując produkt z certyfikatem VEGAN mamy pewność, że nasz zakup:
To niemiecki certyfikat ekologicznego rolnictwa. Sześcioramienne logo z napisem BIO w środku po raz pierwszy pojawiło się w 2001 roku, gdy branża ekologicznego jedzenia zaczynała coraz silniej zaznaczać swoją obecność.
Obecnie certyfikat pojawia się na żywności ekologicznej, która co najmniej w 95% pochodzi z upraw ekologicznych. W tej produkcji obowiązuje zakaz stosowania syntetycznych pestycydów, sztucznych nawozów, organizmów modyfikowanych organicznie, wzmacniaczy smaku, sztucznych aromatów, barwników, emulgatorów. Nie można też używać promieniowania jonizującego w celu konserwacji środków spożywczych.
International Food Safety Standard to certyfikat, który niewiele mówi ostatecznym konsumentom, ale ma ogromne znaczenie dla przedsiębiorców związanych z branżą żywieniową.
Firmy, które przeszły audyt i uzyskały standard IFS są jednoznacznie zweryfikowane pod względem jakości i bezpieczeństwa żywności. Dla potencjalnych partnerów handlowych to znak, że nie trzeba już przeprowadzać dodatkowych audytów jakościowych, np. przed wprowadzeniem nowych produktów do oferty spożywczej sieci handlowej. Posiadanie certyfikatu IFS znacznie ułatwia cały proces negocjacji handlowych i skraca czas wdrażania nowych produktów do sprzedaży.
Co ważne – Standard IFS obowiązuje nie tylko w produkcji żywności, ale również w całym łańcuchu logistycznym. Firmom posiadającym certyfikat IFS zaleca się korzystanie z usług dostawców, usługodawców lub przewoźników, którzy również są certyfikowani, co umożliwia zachowanie najwyższych standardów.
Standard BRC ma takie samo znaczenie jak standard IFS. Różnica jest taka, że BRC pojawił się na rynku brytyjskim i początkowo funkcjonował tylko w branży spożywczej związanej z angielskim okręgiem handlowym. Z czasem standard BRC zyskał jednak popularność na całym świecie.
W Polsce o certyfikat BRC starają się producenci żywności, którzy chcą swoje produkty oferować angielskim sieciom spożywczym.
Lubisz słodkości? Chyba każdy lubi. Słodki to bardzo pożądany smak, do którego bardzo szybko przyzwyczajają się nasze kubki smakowe. Jeśli jednak chcesz żyć zdrowiej, warto mocno ograniczyć spożycie słodyczy, zwłaszcza tych ze sklepu. Pomysłów na alternatywę dla słodyczy jest wiele, poniżej przedstawiamy te najciekawsze.
„Jabłko i banan też są słodkie.” To zdanie powtarzają chyba rodzicie w całej Polsce. I mają rację. Świeże owoce to najbardziej dostępne zamienniki słodyczy i przez to najłatwiej po nie sięgnąć. Gwarantują też duży wybór i różnorodność, w zależności od sezonu i upodobań smakowych. Owoce zawierają też dużo błonnika, witamin i minerałów. Dlatego zabierz ze sobą do pracy banana czy mandarynki, pokrój w kawałki jabłka, a marchewkę w słupki i chrup na zdrowie. Możesz też pokroić owoce na kawałki, dodać odrobinę jogurtu i cieszyć się zdrową sałatką owocową przyrządzoną w zaledwie kilka chwil.
Wielbicie słodyczy i niezdrowych przekąsek kochają je nie tylko za smak, ale też za konsystencję, czyli za efekt chrupkości. Na szczęście podobny efekt można uzyskać wybierając suszone owoce Puffins. Dzięki specjalnej metodzie suszenia nasze owoce są bardzo chrupiące, a do tego zachowują pełnię smaku i aromatu a także naturalny kształt i wygląd. Nie dodaliśmy do nich nawet odrobiny cukru, dlatego możesz bez wyrzutów cieszyć się pyszną i zdrową przekąską.
To kolejny sposób na wzbogacenie diety o owoce, ale też i o warzywa. Wrzucenie wszystkich składników do kielicha blendera i zmiksowanie zajmuje zaledwie kilka chwil. A taki koktajl skutecznie wypełni brzuch i na długo pozwoli zapomnieć o głodzie. Ponadto wstępnie rozdrobnione pokarmy lepiej przyswajają się w naszym organizmie. O czym warto pamiętać? O wrzuceniu do koktajlu czegoś zielonego – liści szpinaku, roszponki lub nawet sproszkowanego młodego jęczmienia. Smak listków zgubi się w owocowym smoothie, a Ty dostarczysz sobie dużo wartościowych witamin.
Jogurt to świetny pomysł na zastąpienie słodyczy, ale tylko pod warunkiem, gdy wybierzesz jogurt naturalny i samodzielnie go dosłodzisz. Niestety gotowe jogurty owocowe to ogromna bomba kaloryczna – w wielu z nich znajdziesz więcej łyżeczek cukru, niż w takiej samej ilości coli. Dlatego jeśli masz ochotę na jogurt wybierz biały jogurt naturalny i dodaj do niego ulubione owoce (świeże albo suszone) lub mus owocowy. Możesz go też dosłodzić – miodem, syropem klonowym, ksylitolem lub nawet cukrem. Na pewno dodasz do niego mniej łyżeczek cukru niż producent gotowego wyrobu.
O tym, że orzechy są zdrowe wie chyba każdy. Warto jej jeść, najlepiej w małych porcjach kilka razy w tygodniu. Możesz je też dodać do ulubionych deserów lub owocowych sałatek. Wybierając orzechy zdecyduj się na te naturalne – bez cukrowej lub solonej posypki i bez dodatku olejów.
Idealne na śniadanie, ale też na deser czy kolację. Łatwo się je przygotowuje – wystarczy wrzucić wybrane płatki do wody, mleka, napoju roślinnego i chwilę pogotować. Ogromną zaletą płatków zbożowych jest to, że możesz je przygotować na wiele sposobów – dodać do niech ulubione owoce, orzechy i przyprawy.
Czyli taka, która zawiera nie mniej niż 50% kakao w składzie. Oczywiście im więcej miazgi kakaowej tym lepiej i zdrowiej. Ciemna czekolada to prawdziwa bomba witamin, która korzystnie wpływa na mózg, serce, naczynia krwionośne, pamięć. Świetnie też dodaje energii, zwłaszcza podczas intensywnego wysiłku fizycznego. Ciemną czekoladę najlepiej połączyć z orzechami lub owocami, np. suszonymi owocami Puffins oblanymi gorzką czekoladą.
Czekolada gorzka to taka, która zawiera w swoim składzie nie mniej niż 70% miazgi kakaowej. To najzdrowsza wersja czekolady, która ma bardzo dużo wartościowych składników. Sprawdź jaka czekolada gorzka jest najlepsza i dlaczego warto ją jeść do czasu do czasu.
Jaki rodzaj gorzkiej czekolady jest najzdrowszy?
Generalnie im więcej miazgi kakaowej w czekoladzie tym lepiej. Jednak czekolada o zawartości od 90% kakao wzwyż ma bardzo oryginalny smak, często trudny do przełknięcia, zwłaszcza dla czekoladowych amatorów. Smakosze kakao twierdzą jednak, że nie ma nic pyszniejszego niż 2-3 kostki wytrawnej, gorzkiej czekolady.
Dietetycy zalecają jedzenie ciemnej czekolady o minimalnej zawartości kakao na poziomie 50-60%. Najlepiej, jeśli jest to czekolada z owocami lub orzechami, a także orzechy i owce oblane czekoladą lub owocowo-czekoladowe pralinki. Takie połączenia pozwalają dostarczyć do organizmu więcej dobroczynnych substancji.
Gorzka czekolada poprawia humor
Na pewno zauważyłaś/zauważyłeś, że chętniej sięgasz po czekoladę, gdy masz gorszy nastrój lub czujesz się nie najlepiej. Nie bez powodu! Jedzenie ciemnej czekolady naprawdę poprawia nastrój. Kakao zawiera kofeinę, teobrominę, teofilinę oraz anandamid, które pobudzają organizm do produkcji serotoniny, czyli popularnego hormonu szczęścia. Więc gdy tylko dopadnie Cię zły humor sięgnij po miechunkę w gorzkiej czekoladzie Puffins. Chrupiące kuleczki otoczone ciemną czekoladą szybko przepędzą smutki i gorszy nastrój, a Ty skupisz się na codziennych zajęciach.
Ciemna czekolada karmi mózg
Gorzka czekolada zawiera wiele substancji, m.in. pirazynę i magnez, które dobrze wpływają na pracę mózgu, poprawiają koncentrację, pamięć i czas reakcji. Dlatego w pracy warto mieć przy sobie owoce w czekoladzie gorzkiej Puffins, które można przegryzać w kryzysowych chwilach. Pamiętaj, aby gorzkiej czekolady w nadmiarze nie spożywały dzieci, zwłaszcza wieczorem. Związki zawarte w czekoladzie mogą powodować duże pobudzenie i kłopoty z zasypianiem.
Gorzka czekolada dodaje sił
Bo ma bardzo dużo węglowodanów, magnezu, potasu i żelaza, a przy tym stosunkowo niewiele cukru. Dlatego jeśli wybierasz się na długą wycieczkę lub górską wędrówkę, weź ze sobą paczuszkę z kawałkami mango lub ananasów w gorzkiej czekoladzie. Taka zdrowa porcja energii szybko postawi Cię na nogi i doda sił na dalszą aktywność.
Dobra moc flawonoidów
Ziarna kakaowca są bardzo bogatym źródłem flawonoidów, czyli naturalnych substancji hamujących procesy utleniania złego cholesterolu. W ten sposób chronią przed miażdżycą i powstawaniem nowotworów. Ale to nie wszystko! Pomagają też uregulować napięcie mięśni i naczyń krwionośnych, zapobiegają tworzeniu się zakrzepów i udarom mózgu. Przeciwutleniacze są odpowiedzialne za spowolnienie starzenia oraz likwidację stanów zapalnych.
Łagodzi kaszel
O tym z pewnością nie wiedziałaś/wiedziałeś! To niedawne odkrycie naukowców – teobromina, będąca jednym ze składników kakao, świetnie hamuje kaszel, a do tego nie powoduje senności, tak jak stosowana w tym samym celu kodeina. Dlatego, gdy łapie Cię przeziębienie, zamiast herbaty z cytryną, zrób sobie kubek dobrej jakości kakako lub czekolady do picia. I popijaj na zdrowie!
Gdy myślimy o witaminie C, pierwsze skojarzenie jakie przychodzi nam do głowy to cytryna. I nie najgorzej, ponieważ popularny cytrus ma jej w sobie całkiem sporo. Ale wcale nie najwięcej! Okazuje się, że w lokalnym warzywniaku bez problemu znajdziesz inne owoce i warzywa, w których jest o wiele więcej witaminy C. Jakie? Podpowiadamy w tekście poniżej.
Witamina C, czyli kwas askorbinowy pełni różne funkcje w organizmie człowieka. Przez lata sądzono, że jej najważniejszym zadaniem jest wspieranie w walce z infekcjami. Podawanie witaminy C w trakcie choroby miało wspomagać w drodze do wyzdrowienia i wzmacniać organizm. Dziś już wiemy, że to mit – witamina C wcale nie chroni w czasie infekcji. Ale, co bardzo ważne, jej regularne przyjmowanie zmniejsza ryzyko przeziębienia, zwłaszcza u sportowców, osób pracujących fizycznie i prowadzących aktywny tryb życia.
Kwas askorbinowy jest potrzebny w wielu procesach życiowych i po prostu niezbędny do prawidłowego funkcjonowania. Nasz organizm nie potrafi sam go wytworzyć, dlatego tak ważne jest dostarczanie go z pożywieniem lub suplementacja.
Według specjalistów z Instytutu Żywności i Żywienia, zapotrzebowanie na kwas askorbinowy wynosi średnio:
Długotrwałe niedobory witamy C mogą prowadzić do zmian miażdżycowych i nowotworowych. Współcześnie ostre niedobory zdarzają się rzadko (mówimy tu o naszym kraju), ale jeżeli do nich dojdzie mogą objawić się zmęczeniem, osłabieniem organizmu, ogólną słabością, brakiem energii i dużą wrażliwością na zmiany temperatury.
Na naszej liście owoców i warzyw, w których występuje witamina C nie ma cytryny, bo to oczywiste. Poza tym, wymienione owoce i warzywa mają na ogół dużo więcej kwasu askorbinowego, niż popularny żółty cytrus. Kolejność na poniższej liście ma znaczenie. Na samej górze znajdują się produkty, w których znajdziesz najwięcej witamy C, niżej te które mają jej mniej (ale wciąż całkiem sporo).
Pojawia się jeszcze jedno pytanie. Jak spożywać warzywa i owoce, aby dostarczyć jak najwięcej kwasu askorbinowego do organizmu? Najlepiej surowe lub po lekkiej obróbce. Niestety, np. dziką różę trudno zjeść prosto z krzaka, dlatego polecamy sok z dzikiej róży albo przetwory. Na szczęście podczas obróbki termicznej wytraca się tylko część witaminy C.
To już ostatecznie – stopniowo rezygnujemy z naszych dotychczasowych opakowań trójskładnikowych i zastępujemy je jednoskładnikowymi opakowaniami plastikowymi.
OH WAIT! Dlaczego plastik?
Nasze dotychczasowe opakowania, w których umieszczaliśmy Puffinsy składały się z trzech elementów – papieru, folii i folii metalizowanej. To sprawiało, że puste opakowania po zjedzonych owocach lądowały (a przynajmniej powinny) w odpadach zmieszanych. Takie paczki nie nadawały się do recyklingu, ze względu na swoją kompozytowość. Cykl życia opakowania był zdecydowanie za krótki. Nie można ich było użyć ponownie.
Teraz opakowania po Puffinsach będzie można wrzucić do kosza na plastik i metale, co oznacza, że w przyszłości będą one mogły ulec przetworzeniu.
Dlaczego nie papier?
Niestety nie możemy umieszczać Puffinsów w opakowaniach papierowych. Nasze produkty muszą mieć zapewnione hermetyczne opakowania, odporne na wilgoć, która mogłaby wpłynąć na chrupkość suszonych owoców Puffins. Plastik możliwy do ponownego przetworzenia to najbardziej racjonalne dla naszych produktów opakowanie.
Oczywiście nic nie marnujemy. Do końca wykorzystujemy opakowania trójskładnikowe, które mamy na magazynie. To dlatego w Twoim zamówieniu mogą pojawić się zarówno stare opakowania trójskładnikowe, jak i nowe paczki z plastiku, który może być recyklingowany. Prognozujemy, że już niedługo całkowicie wykorzystamy nasze zapasy i Puffinsy w całość będą znajdować się w opakowaniach z plastiku odnawialnego.
Projektując nowe opakowania staraliśmy się zadbać o to, aby wyglądem były jak najbardziej zbliżone do tych, które dotychczas znajdowały się na rynku. Po prostu bardzo lubimy nasz design i nie chcieliśmy ich zmieniać 😊 Spójrzcie sami, wydaje nam się, że dość dokładnie udało nam się odwzorować pierwowzór.